niedziela, 21 lipca 2013

Podbabiogórskie lato

     Jak tylko wróciłem z kościoła wsiadłem w samochód i skrótami dotarłem do Zawoi. A skrótami dlatego, że niedzielne popołudnie to udręka dla tutejszych kierowców. Wracający z gór walą prawie wszystkimi możliwymi drogami. A to ciągnie wielkimi zastępami Hanysowo, a to krakowskie lejdis w szpilkach z wędrówek tatrzańskich, wreszcie "spęd" jak to nazywam - czyli pseudopielgrzymi z Babiej Góry... Nie żebym chciał zabraniać dostępu do Gór ;) Broń Boże ! Ale drogi mamy jakie mamy a wszyscy chcą wracać o tej samej prawie porze, więc człowieka krew zalewa jak 15 km pokonuje w ciągu godziny, z nogą na sprzęgle, zmieniając jedynkę na dwójkę. W Zawoi natrafiłem na jakąś młodą parę, która z kocykiem powędrowała na trawiasty stok pełen kwiatów i prawdę mówiąc na tym koniec spotkań z cywilizacją. Ucieszyłem się i obiecałem sobie, że nie będę im przeszkadzał. Wylazłem daleko wyżej niż wspomniana para się relaksowała i wkrótce przed oczyma miałem północne stoki Babiej Góry. Miód na moje oczy, serce i matrycę aparatu.


Letnia Zawoja

   Piszą w mądrych książkach o fotografii krajobrazowej "don't try to show this all" [m.in.], ale jak tu cokolwiek w kadrze pomijać jak z prawej ścielą się długie cienie rzadkich drzew, na niżej położonych polach trochę siana, trochę magicznie zielonej trawy. Drugi plan to cieniste, gęste lasy a w tle ściana Babiej Góry, nad nią krystaliczne niebo, kilka chmur. Powietrze rześkie, czyste jak łza, widzialność sięga 70-80 km [ponieważ z Makowskiej Góry widziałem przepięknie Tatry].


Aparat poszedł w ruch.Tak jak zamierzyłem próbuję pokazać kontrasty w światłach i temu podporządkowuję ustawienia aparatu. Kolejny raz wszystkie "wspomagacze" wyłączone [za wyjątkiem kilku strzałów], zaczynają się eksperymenty. Balans bieli pobieram jeszcze na dole ze ściany jakiegoś białego domku, celując w ścinę w połowie tylko oświetloną słońcem. Od przed ostatniego razu już nie ufam wyświetlaczowi z tyłu aparatu. Ten nikonowski przekłamuje, szczególnie w opinii takiego maniaka właściwego ustawienia WB jak ja.

Nad Czatożą [D-lighting - MAX]

      Trafiłem na ścieżkę edukacyjną - zdaje się jeszcze w budowie. No no... Ciekawe przedsięwzięcie, wspomożone pieniążkami z UE. Poczekajmy na efekt końcowy.

Ścieżka do "ścieżki" ;)

     Ponieważ eksperymentalnie doszedłem do tego, że właściwe jego ustawienie [balansu bieli]  niekoniecznie zbiega się z tym co potem widać na wyświetlaczu - będę się tego trzymał ;) Odniesieniem staje się to co zobaczę na monitorze ponieważ trafia w moją pamięć kolorów i zgadza się z tym co widziałem. Gdzieś po drodze napotkałem komentarze o "zażółceniu" u Nikona - trzeba to zweryfikować w stosunku do tego co napisałem powyżej ;)

Widok na szczyt z jednej z platform ścieżki edukacyjnej


Trochę inaczej, z górnej stacji wyciągu

I jeszcze inne spojrzenie ;)

Zdjęcia wykonałem D90-tką z kitem 18-105, bez jakichkolwiek filtrów. W trybie manualnym na ISO200 oscylowałem w okolicach 1/500-1/180 sek. przy przesłonie 9.5-11. W LR3 nasycenie podbiłem na +5, nie robiłem najmniejszych korekt ekspozycji, wyostrzenie przy zmniejszeniu ustawiłem na "screen". Zapewniam, że ostrość mogła być jeszcze większa - szczegółów nie brakuje - kosztowałoby to jednak więcej czasu a przecież to tylko zdjęcie do bloga. O ostrzeniu może innym razem, bo przynudzę za bardzo ;)

Kawałek "leśnej klasy" [na ścieżce edu.]















2 komentarze:

  1. Dariusz - dziękuję za odwiedziny i komentarz. Miło, że dołączyłeś do obserwatorów mojego bloga.

    OdpowiedzUsuń