niedziela, 31 lipca 2011

Beskidów ciąg dalszy...

Dawno nie padało... Dziś znów pod chmurką, drobny deszcze od rana. Wczorajsze rozpoczęcie TKB bardzo sympatyczne. Zrobiłem troszkę zdjęć, ale musiałem dość wcześnie wrócić więc dopiero jak się uzbiera więcej - coś pokażę.
Poniżej zaś kolejnych kilka zdjęć z ostatniego wypadu nad Maków Podhalański.






sobota, 30 lipca 2011

Tydzień Kulltury Beskidzkiej 2011

Tak, tak - dziś się zaczyna coroczna impreza związana z folklorem gór, zwyczajami, tańcem, śpiewem i kulinariami. W Makowie Podhalańskim również będzie "hucało" :) Program imprezy można znaleźć na stronach UM Maków Podhalańskiego

Maków Podhalański leży w Beskidzie Średnim [Makowskim] kilka kadrów z wczorajszego spaceru w stronę Malikowskiego Gronia [to w zasadzie początek Pasma Jałowieckiego]

Zobacz na mapie gdzie zrobiłem te zdjęcia









Pogoda nie rozpieszcza - pada cały czas, ale na pewno pójdę wieczorem zobaczyć rozpoczęcie tej sympatycznej imprezy.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Mrożonki potokowe

... A jak wracałem z Policy nadszedł zmierzch, wczesny, ale - zmierzch. Nie omieszkałem wleźć do jaru z uroczym potokiem. Co prawda światła było jeszcze dość sporo, jednak udało się kilka fotek zrobić z czasami naświetlania rzędu 5-6 sekund. Parę sztuk poniżej.







No i moja gęba w tejże scenerii :)

sobota, 9 lipca 2011

Beskid Wysoki

Są takie miejsca, w które człowiek nie zagląda, bo zbyt małą mają siłę do przyciągania naszej uwagi. Kiedy chciałem jako dzieciak popatrzyć na Tatry z odległości ~70 km w prostej linii chodziłem na Makowską Górę. Chodziło się zupełnie luźno, nawet w chińskich trampkach :) [historia z chińszczyzną się powtarza].
Zawsze wyzierając spoza Piątkowej sprawdzałem widzialność, czy te góry tam widać. Aparatu nie miałem, ale miałem - "bagatela" jak mawiał Rzecki - lornetkę :)
Po prawej stronie rysowały się Police wlekące swój garb aż po Babią Górę. Nie zwracałem na nie uwagi, bo przecież Tatry...

Ostatnio dość późnym popołudniem wywlokłem się w okolice Policy, na Halę Krupową. Dzięki wyrozumiałości mojej kochanej Wiolci mogłem wyrwać się dalej niż 10 km od domu. Szlaków tam biegnących nie obejmuje park narodowy, ale jestem pod wrażeniem zróżnicowania roślinności, urokliwych zakątków, potężnych drzew, rwących potoków. Mimo sporej wysokości [~1000 mnpm] spotkałem tam drzewa liściaste wyrosłe jakoś nienaturalnie wysoko. Zdrowe, potężne pnie prezentują się jak powbijane w ziemię zapałki - trzeba tylko wyobrazić sobie, że człowiek przy tych "zapałkach" jest mrówką :)...
Sympatyczny, spokojny i odosobniony szlak zawiódł mnie do schroniska na Hali Krupowej.
Poniżej kilka kadrów z tej wędrówki [wybrałem kilkanaście, starałem się ułożyć chronologicznie wedle przebiegu wycieczki].