Mimo niesprzyjających specjalnie prognoz pogodowych wyrwaliśmy się w góry na lekką bardziej wędrówkową niż wspinaczkową wyprawę. Plany ? Zawsze mamy kilka a w ostatniej chwili i tak dostosowujemy je do gustów uczestników, ich możliwości, chęci a nade wszystko do warunków w górach i pogody. Padło tym razem na wydeptane niemiłosiernie szlaki w stronę Murowańca przez Jaworzynkę. Po wejściu na wspomnianą polanę słoneczko przedzierające się przez ośnieżone konary smreków, iskrzące ognikami zmrożonego śniegu na szlaku, kazało mi przymrużyć oczy (ehhh te moje gały - zawsze w taką pogodę dają popalić) ale ukazało nam urok tego zakątka Tatr w zimowych klimatach i zaprosiło do dalszego przecierania szlaku.
Pogoda wyklarowała się, więc i szło się bardzo przyjemnie. Jako "szpica" ekipy polazłem przodem wybadać warunki na szlaku, szczególnie w miejscach zacienionych i miejscach pierwszych bardziej stromych podejść (z obawy przed możliwym oblodzeniem).
Nawet Babia Góra z okolic Kopy Królowej pokazała się w zimowej czapce, masywna, rozłożysta, wysoka...
W Dolinie Jaworzynki.
Babia Góra
Szlak do Gąsienicowej nie był specjalnie oblegany. Kiedy dolina wyłoniła się zza kosodrzewiny poczułem coś co czuje każdy wędrujący po górach a co jest uczuciem dotychczas nieopisanym - dla mnie to swego rodzaju radość...
Od tej też pory światło słoneczne cedziło się w dziwaczny sposób przez wysokie partie chmur budując niecodzienne półcienie, kolory i lejąc swe promienie jakoby przez dyfuzor :)
Byli i tacy, którzy wydreptali na Kościelec - co oczywiście przy umiejętnym wykorzystaniu sprzętu jest możliwe.
Gąsienicowa
Pod Kasprowym
Człowiek na Kościelcu
Podjąłem też próbę zrobienia czegoś na kształt panoramy - czy się udało - się okaże :) Kliknięcie w poniższe zdjęcie otworzy większą trochę wersję (długość 1680 px). Przedstawia od lewej m.in. Giewont, w głębi Babią Górę, w dole Dolinę Jaworzynki, po prawej Boczań.
Ruszyliśmy później na Czarny Staw - specjalnie piszę "na" a nie "nad" - jednak o tym następnym razem...